Tyle was tu weszło ! :D

poniedziałek, 25 lutego 2013

CZ. 30


W ciągu pół godziny Niall zawiózł mnie do domu, wyniósł się, oczywiście nie obeszło się bez zapewnień „zostańmy przyjaciółmi”, gdy wyszedł zaczęłam płakać i szybkko zadzwoniłam do pryzjaciela.
-Przyjeżdzaj- ledwo wydukałam przez łzy.
-Co się stało ?- zapytał troskliwie, po chwili dodał.- Będę za jakieś pół godziny, może szybciej- powiedział po czym się rozłączył.
Pół godziny później do salonu wbiegł zdyszany Piotrek i szybko przytulił mnie na kanapie.
-Co on Cie zrobił ?- zapytał i podał kolejną chusteczkę, po chwili uspokoiłam się i wszystko mu opowiedziałam.
-A to drań ! Głupek, skrzywdził Cię dla sławy- powiedział, dotknął mojego nadgarstka i syknął z  bólu.
-Co się stało ?- zapytałam i spojrzałam na niego z wyrazem współczucia.
-Dotknąłem twojej ręki i… Czemu twoja ręka… Masz na nadgarstku fioletowe serce… nie boli Cie to ?- zapytał z zaciekawieniem.
-A, to. Nie, mam to od wypadku- powiedziałam i wtuliłam się w niego.
Rano obudziłam się na kanapie wtulona w tors Piotrka, spojrzałam na zegarek- była 8:45. Nagle zauważyłam, że ktoś siedzi na fotelu.
-Kim pani jest ?- zapytałam ze strachem w oczach, nie codziennie obcy ludzie siedzą w twoim salonie.

-Jestem… Nie ważne, musimy to załatwić zanim twój kolega się, a ja w tym czasie Ci wszystko opowiem. Nie może się obudzić- powiedziała tajemniczo. Nagle usłyszałam jego głos.
-Mówiłem Ci stara wiedźmo żebyś tu nie przychodziła, nie dotarło ?- zapytał agresywnie.
-Spokoj…
-Nie! Nie wiesz co tak naprawdę się stało, twoi rodzice byli…
-Nie mów jej !- zakazała starsza pani i szybko zerwałam się z fotela, była zagubiona.
-Czy ktoś mi powie co tu się dzieje ? co z moimi rodzicami ?!- zapytałam przekrzykując ich.
-Twoi rodzice byli wampirami i ty też będziesz, po 18 roku życia, albo jak cię jakiś ugryzie- wyznał Piotrek na jedynm wdechu, zamarłam.
-I po co jej to powiedziałeś ?! Nie tak to się robi- powiedziałą srustrowana staruszka.
Nagle ktoś zapukał w uchylone okno...
-----
TADAM ! Część 30, wybaczcie, że taka krótka, ale dzisiaj mam szlaban i kłotnie... Eghem, nie ważne ;D Mam nadzieję, że się podoba.  W najbliższym czasie postram się dodać część 31, dłuższą :)
J.xx

środa, 20 lutego 2013

CZ. 29


15.11.2010
Rano obudziłam się o 5:45, a więc jednak złamana noga nie dała mi możliwości późniejszego budzenia się. Po przebudzeniu pierwsze co to zobaczyłam śpiącego Nialla na krześle przy moim biurku.
-Eghem- głośno odkrząknęłam, a on błyskawicznie się podniósł.
-O, już się obudziłaś ?- zapytał zaspanym głosem i przetarł oczy.
-Przed chwilą i tak, Ciebie też musiałam obudzić, co ja bym tu sama robiłam ?- zapytałam ze śmiechem blondyna.
-Jest 5 ! Kobieto zlituj się !- zawołał zmęczony.
-Okay, ja się ogarnę, a ty cos zjedz u kuchni. Później… Jeszcze nie wiem co, ale coś wymyślę- powiedziałam, pocałowałam Irlandczyka i pokuśtykałam z ubraniami na ramieniu do toalety. W toalecie sprawnie sobie poradziłam, wzięłam „prysznic”, wyszczotkowałam włosy i związałam w luźny kok, umyłam zęby i się ubrałam: Czarne, szerokie spodnie, zwykły, szary bezkształtny T-shirt i oczywiście bielizna. Gdy zeszłam za dół śniadanie już na mnie czekało, więc zabrałam się do jedzenia.
-Jak się czujesz ?- zapytał i pocałował mnie w czoło.
-Dobrze, co dzisiaj robimy ?- zapytałam z zaciekawieniem.
-Niespodzianka, pospiesz się z jedzeniem- powiedział tajemniczo i wyszedł z pokoju.
Po śniadaniu Niall zawiązał mi oczy, wsadził do samochodu i gdzieś pojechaliśmy, na miejscu okazało się, że byliśmy…
-Och, Niall !- krzyknęłam i łzy pojawiły mi się w oczach, byliśmy na polanie, gdzie się poznaliśmy. Niall wziął mnie na ręce i zaniósł na polanę z plecakiem pełnym jedzenia na ramieniu.
Piknik zajął nam całe popołudnie, w końcu Niall zaczął coś mamrotać.
-Wiesz, Jul… Chyba powinniśmy zerwać- powiedział Niall i krzywo się uśmiechnął.
-Co ?- zapytałam z niedowierzeniem, miałam nadzieję, że się przesłyszałam.
-Wyjeżdżam w trasę i… Sama rozumiesz- powiedział i ku mojemu zadowoleniu zamknął się. Szybko wzięłam kule i wstałam.
-Odwieź mnie do domu i wynoś się- powiedziałam i szybko pokuśtykałam do samochodu.
------
TADA ! wreszcie się zebrałam i napisałam tą 29 część. Pozostawcie po sobie ślad, motywacja ;D
See you soon
J.xx

środa, 6 lutego 2013

CZ. 28


W szpitalu
Na izbie przyjęć czekałam 3 godziny zanim zostałam przyjęta, wreszcie weszłam do gabinetu.
-Dzień dobry, proszę usiąść- powiedział lekarz, standardowe pierdoły.
-Co się stało ?- zapytał drugi i spojrzał na mnie wyczekująco.
-No wiec yyy… Spadłam z konia jak najeżdżaliśmy na przeszkodę i uderzyłam się w nogę. Przyszłam tu bo strasznie boli noga i ledwo mogę chodzić. Lewa- powiedziałam i tym razem to ja spojrzałam na lekarza wyczekująco.
-Proszę położyć się tu i… - srutututu, gadał same bzdury, w końcu przystąpił do usuwania płynów z kolana, obrzydliwe, następnie wysłał mnie na prześwietlenie. Po zrobieniu prześwietlenia wróciłam do poczekalni, w końcu wyszedł lekarz i zaprosił mnie do drugiego pomieszczenia, mówiłam już, że chodzenie sprawiało mi „lekki” problem ? Później miałam położyć się na łóżku i mieć zakładany… !
-Musimy pani założyć lawetę, gips od tyłu po pół uda, z przodu nogę owiniemy bandażem- powiedział i się oddalił. Do domu wracałam pickupem Emmy z motorem  na ”pace” z rozciętymi spodniami i gipsem na nodze.
-Czy życie może być piękniejsze ?- mruknęłam pod nosem, wreszcie podróż mojego życia dobiegła końca. Wyszłam z samochodu o kulach, które podała mi Emma, kiedyś miałam złamane śródstopie, więc kule miałam, na szczęście.

Wieczór
Po przyjściu do domu szybko wdrapałam się na górę, wzięłam laptopa i położyłam na łóżku. Błyskawicznie włączyłam facebooka, pierwsze co to wiadomość od aktywnego Nialla :
„Cześć ;D Co tam ? Długo się nie odzywasz, jak nie ty xD”
Błyskawicznie odpisałam:
„Wybacz, szkła, toksyczna przyjaźń, konie i ten cholerny wypadek…”
Zaraz po tej wiadomości mój chłopak wylogował się z facebook, a na moją komórkę ktoś zaczął dzwonić, dobrze, że leżała obok.
-Halo ?- zapytałam i usłyszałam zdenerwowany głos.
-Jaki wypadek ? jesteś w szpitalu ? kto Ci to zrobił Jak się czujesz ?- Niall zasypał mnie lawiną pytań.
-Cześć Niall, dziękuję też dobrze się czuję- powiedziałam z uśmiechem na twarzy, brakowało mi tego-Tak, kocham Cię, ale powiedz co się stało. Proszę- nalegał. Nie umiałam mu odmówić, chociaż chciałam. Zaraz po tym opowiedziałam mu całą historię, a on postanowił (po mimo moich licznych protestów) przyjechać do mnie, byłam ciekawa reakcji reszty zespołu na  tę wiadomość, ale co mogłam zrobić ? Podałam mu adres i skończyliśmy rozmowę, zmęczona opadłam na łóżko i zasnęłam.
----
Częśc dodana na -namolne- prośbę mojego kolegi ;p Mam nadzieję, że się podoba. czytasz=komentuj
J.xx

poniedziałek, 4 lutego 2013

CZ. 27


-Nie ma problemu, przyzwyczaiłam  się- powiedziała i poklepała mnie w ramię.
Najbliższe dwa tygodnie spędziłyśmy razem, świetnie się bawiłyśmy, nawet Ciotka przestała się o wszystko czepiać.
2 tygodnie później
-Musze lecieć, pa słonko- powiedziała Ola, cmoknęła mnie w policzek i poszła na samolot. Będzie mi jej brakować, ale co mogłam zrobić … ? Szybko wróciłam do domu i odpaliłam laptopa, widziałam, że Olka aktualizowała cos na swoim blogu, ale za nic nie chciała mi pokazać. Szybko wpisałam adres w wyszukiwarkę, ale nie zobaczyłam nowego wpisu od wczoraj. Weszłam w autora bloga, znalazłam się na profilu Oli, zobaczyłam paręnaście wpisów na innym blogu. Bez zastanowienia weszłam  w adres i zaczęłam czytać, dowiedziałam się wielu rzeczy, których moja ‘’przyjaciółka’’ przez prawie 10 lat naszej ‘’przyjaźni’’  nie raczyła mi powiedzieć, zdezorientowana cała sytuacja napisałam długi komentarz pod jedynym z postów, zaczęłam płakać. To tak bardzo bolało, przeczytałam, że moja ‘’przyjaciółka’’ nie może nikomu ufać, post był napisany dwa dni temu. Mówiłam jej o wszystkich problemach, rzadko się spotykałyśmy z powodu odległości, które nas dzieliły, strata jednej z najbliższych osób to ogromny ból, nie do opisania. Pomimo, że była sobota 21:30,a moja komórka była bombardowana telefonami położyłam się na łóżku. Mój kot tylko na to czekał, szybko wskoczył i się we mnie wtulił, a ja pomimo wczesnej godziny zasnęłam.
„THE DAY AFTER…”
Obudziłam się dość późno, parę minut po 8. Szybko wstałam zwalając przy tym kotkę z łóżka. Strasznie bolała mnie głowa i miałam zapuchnięte oczy, płakałam. Szybko wślizgnęłam się do toalety, miałam nadzieję, że nie obudziłam Ciotki. W łazience wzięłam szybki prysznic i załatwiłam toaletę poranną, z powrotem założyłam koszulkę XXL i wyszłam z toalety.  W pokoju błyskawicznie otworzyłam szafę, wyjęłam bryczesy, koszulę, toczek i sztyblety. Wszystko włożyłam po plecaka z naszywkami The Stiff Dylans, następnie na siebie włożyłam dresy, bezkształtny T-shirt i skarpetki w paski.
-Jeszcze skarpetki w rąby- powiedziałam do siebie i szybko je dopakowałam. Szybko zbiegłam po schodach, w przedpokoju nałożyłam kurtkę z ćwiekami i conversy. Wyszłam i odpaliłam motor, jechałam do stadniny, żeby tam tylko nie było Harrego.
W stadninie
Dojechałam po ok. pół godzinie od razu przywitał mnie Rzemyk.
-Co tu ty robisz?- zapytała i przytuliła mnie, brakowało mi tego.
-Miałam dość pseudo przyjaciółek, postanowiłam pojeździć- powiedziałam po czym wyminęłam ją. Kochałam ją, ale nie chciałam się z tego „spowiadać”, szybko weszłam do stajennej toalety i się przebrałam, na szczęście dzisiaj było ciepło.
Dumkę uszykowałam dość szybko, dziękowałam za to, że stajenny nie zdążył jeszcze wypuścić jej na padok. Szybko wprowadziłam ja na dużą ujeżdżalnię i wsiadłam.
-No Dumka, jedziemy- powiedziałam pod nosem i dałam znak na start. Było widać przerwę, dzisiaj zupełnie się z nią nie dogadywałam. Najeżdżałam na przeszkodę, była naprawdę wysoka, od dawna takich nie skakałyśmy (ja i dumka) i wtedy to się stało. Zbyt szybko żeby wszystko zarejestrować, gdy pędziłyśmy na przeszkodę nagle się czegoś spłoszyła i zleciałam. Ból w nodze był straszny, ale wstałam.
-Rzemyk!- wrzasnęłam tak głośno, że usłyszała i szybko przybiegła.
-Cie się stało?- zapytała widząc grymas bólu na mojej twarzy.
-Dumcia się spłoszyła przed przeszkodą i zleciałam, mam prośbę. Noga tak mnie boli, że już nie wsiądę, możesz wsiąść za mnie i skoczyć?- zapytałam i spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem.- Jestem pewna, że to ja zawiniłam, nie ona- powiedział i poklepałam koleżankę po ramieniu poczym podeszłam do motoru i odpaliłam, szybko udałam się do szpitala.
-------
ZANLAZŁAM ! Gdzie był ? W plecaku, maskara, biorac pod uwagę, że cztery razy go trzepałam, ale cóż... Jak się pofoba ? ;D czytasz=komentuj
J.xx