-Nie ma problemu,
przyzwyczaiłam się- powiedziała i
poklepała mnie w ramię.
Najbliższe dwa tygodnie
spędziłyśmy razem, świetnie się bawiłyśmy, nawet Ciotka przestała się o
wszystko czepiać.
2
tygodnie później
-Musze lecieć, pa
słonko- powiedziała Ola, cmoknęła mnie w policzek i poszła na samolot. Będzie
mi jej brakować, ale co mogłam zrobić … ? Szybko wróciłam do domu i odpaliłam
laptopa, widziałam, że Olka aktualizowała cos na swoim blogu, ale za nic nie
chciała mi pokazać. Szybko wpisałam adres w wyszukiwarkę, ale nie zobaczyłam
nowego wpisu od wczoraj. Weszłam w autora bloga, znalazłam się na profilu Oli,
zobaczyłam paręnaście wpisów na innym blogu. Bez zastanowienia weszłam w adres i zaczęłam czytać, dowiedziałam się
wielu rzeczy, których moja ‘’przyjaciółka’’ przez prawie 10 lat naszej
‘’przyjaźni’’ nie raczyła mi powiedzieć,
zdezorientowana cała sytuacja napisałam długi komentarz pod jedynym z postów,
zaczęłam płakać. To tak bardzo bolało, przeczytałam, że moja ‘’przyjaciółka’’
nie może nikomu ufać, post był napisany dwa dni temu. Mówiłam jej o wszystkich
problemach, rzadko się spotykałyśmy z powodu odległości, które nas dzieliły,
strata jednej z najbliższych osób to ogromny ból, nie do opisania. Pomimo, że
była sobota 21:30,a moja komórka była bombardowana telefonami położyłam się na
łóżku. Mój kot tylko na to czekał, szybko wskoczył i się we mnie wtulił, a ja
pomimo wczesnej godziny zasnęłam.
„THE
DAY AFTER…”
Obudziłam się dość
późno, parę minut po 8. Szybko wstałam zwalając przy tym kotkę z łóżka.
Strasznie bolała mnie głowa i miałam zapuchnięte oczy, płakałam. Szybko
wślizgnęłam się do toalety, miałam nadzieję, że nie obudziłam Ciotki. W łazience
wzięłam szybki prysznic i załatwiłam toaletę poranną, z powrotem założyłam
koszulkę XXL i wyszłam z toalety. W
pokoju błyskawicznie otworzyłam szafę, wyjęłam bryczesy, koszulę, toczek i
sztyblety. Wszystko włożyłam po plecaka z naszywkami The Stiff Dylans,
następnie na siebie włożyłam dresy, bezkształtny T-shirt i skarpetki w paski.
-Jeszcze skarpetki w
rąby- powiedziałam do siebie i szybko je dopakowałam. Szybko zbiegłam po
schodach, w przedpokoju nałożyłam kurtkę z ćwiekami i conversy. Wyszłam i odpaliłam
motor, jechałam do stadniny, żeby tam tylko nie było Harrego.
W
stadninie
Dojechałam po ok. pół
godzinie od razu przywitał mnie Rzemyk.
-Co tu ty robisz?-
zapytała i przytuliła mnie, brakowało mi tego.
-Miałam dość pseudo
przyjaciółek, postanowiłam pojeździć- powiedziałam po czym wyminęłam ją.
Kochałam ją, ale nie chciałam się z tego „spowiadać”, szybko weszłam do
stajennej toalety i się przebrałam, na szczęście dzisiaj było ciepło.
Dumkę uszykowałam dość
szybko, dziękowałam za to, że stajenny nie zdążył jeszcze wypuścić jej na
padok. Szybko wprowadziłam ja na dużą ujeżdżalnię i wsiadłam.
-No Dumka, jedziemy-
powiedziałam pod nosem i dałam znak na start. Było widać przerwę, dzisiaj
zupełnie się z nią nie dogadywałam. Najeżdżałam na przeszkodę, była naprawdę
wysoka, od dawna takich nie skakałyśmy (ja i dumka) i wtedy to się stało. Zbyt
szybko żeby wszystko zarejestrować, gdy pędziłyśmy na przeszkodę nagle się
czegoś spłoszyła i zleciałam. Ból w nodze był straszny, ale wstałam.
-Rzemyk!- wrzasnęłam tak
głośno, że usłyszała i szybko przybiegła.
-Cie się stało?-
zapytała widząc grymas bólu na mojej twarzy.
-Dumcia się spłoszyła
przed przeszkodą i zleciałam, mam prośbę. Noga tak mnie boli, że już nie
wsiądę, możesz wsiąść za mnie i skoczyć?- zapytałam i spojrzałam na nią
błagalnym wzrokiem.- Jestem pewna, że to ja zawiniłam, nie ona- powiedział i
poklepałam koleżankę po ramieniu poczym podeszłam do motoru i odpaliłam, szybko
udałam się do szpitala.
-------
ZANLAZŁAM ! Gdzie był ? W plecaku, maskara, biorac pod uwagę, że cztery razy go trzepałam, ale cóż... Jak się pofoba ? ;D czytasz=komentuj
J.xx